Disecta Membra
W Polsce co szósta para ma kłopoty z poczęciem dziecka. Wbrew powszechnej opinii "stroną z problemami" wcale nie jest głównie kobieta. Obniżona płodność lub jej brak dotyczą mniej więcej po równo kobiet i mężczyzn. Jednak to panie muszą znosić zabiegi, które czasami można przetrwać tylko dzięki determinacji. Gdy bowiem nie udaje się w sposób naturalny począć dziecka, przyszłym rodzicom z pomocą przychodzą lekarze i metody fachowo zwane rozrodem wspomaganym. Należy do nich m.in. metoda in vitro (popularnie zwana tworzeniem dzieci z probówki), czyli zapłodnienie komórki jajowej przez plemnik poza organizmem kobiety. Zapłodnienie in vitro przeprowadza się najczęściej wówczas, gdy para wyczerpała inne możliwości leczenia niepłodności.
Zanim jednak rodzice będą się cieszyć z potomstwa, kobieta musi przejść trwającą kilka tygodni kurację hormonalną przygotowującą jej jajniki do wyprodukowania jajeczek. Ilu? Ile tylko się da. Normalnie w trakcie cyklu jajnik uwalnia tylko jedną, czasem dwie komórki jajowe. Przygotowując kobietę do zabiegu in vitro, lekarze liczą na kilkanaście. By je uzyskać, trzeba podać duże dawki hormonów. - Wprawdzie nie ma żadnych danych wskazujących, że jest to szkodliwe, ale na pewno nie jest obojętne dla zdrowia pacjentki - mówi dr Katarzyna Kozioł, kierownik laboratorium w "Novum". - Poza tym wiele kobiet boi się hormonów, nie wszystkie dobrze je znoszą, jest to dla nich bolesne, a w niektórych przypadkach kłopotów z płodnością wręcz niewskazane. W skrajnych sytuacjach może dojść do tzw. przestymulowania jajników, które zaczynają wariować i tworzyć np. torbiele, a to już grozi szpitalem - tłumaczy dr Kozioł. Dotychczas trudno było uniknąć takich sytuacji, teraz jednak pojawiła się szansa, że kobiety będą mogły oddać jajeczka do zapłodnienia w błyskawicznym tempie i z mniejszym obciążeniem dla organizmu.
Zamiast rzeki hormonów
- Po raz pierwszy w Polsce mamy udokumentowany przypadek zajścia w ciążę dzięki nowej metodzie in vitro - mówi dr Kozioł. Na czym ona polega? Otóż kobietę omija prawie cały etap hormonalny, ponieważ komórki jajowe pobiera się od niej, gdy są jeszcze uśpione, niedojrzałe, a następnie stymuluje się je niewielkimi dawkami hormonów poza organizmem pacjentki. - Takie zabiegi to wciąż rzadkość na świecie. Najwięcej wykonuje się ich w Skandynawii, niedawno pierwsze dziecko poczęte tą metodą urodziło się w Niemczech. My spodziewamy się swojego malucha za mniej więcej siedem miesięcy. Czy nowa metoda nie jest tylko kosmetyczną zmianą starej? - Oczywiście, że nie. Ja stawiam na to, że jeśli dalej będzie się tak rozwijać, to oznacza rewolucję w leczeniu niepłodności - wyjaśnia dr Kozioł. Pobieranie niedojrzałych komórek jajowych jest tańsze nawet o kilka tysięcy złotych (omijamy kosztowną kurację hormonalną), całą sprawę można załatwić w ciągu trzech wizyt w klinice i daje nadzieję tym paniom, dla których hormony są niebezpieczne. - Tak właśnie było ze mną - opowiada "Gazecie" 33-letnia pacjentka, która spodziewa się dziecka poczętego nową metodą. - Cierpię na tzw. zespół policystycznych jajników. Od sześciu lat staraliśmy się z mężem o dziecko, ale każda próba podania mi hormonów powodowała, że jajniki szalały. Normalna procedura in vitro była dla mnie niemożliwa. Przeszłam prawie wszystkie dostępne etapy leczenia. Dwa pierwsze lata można właściwie spisać na straty - chodziłam do lekarza, który mi mówił, że wszystko będzie dobrze. Ale nie było. Kolejne cztery lata to stres i nadzieja. Myśleliśmy z mężem, że już nic z tego nie będzie. Udało się dopiero dzięki tej nowej metodzie. Nie powiem, że było łatwo. Próbowaliśmy trzy razy zaszczepić zarodki w macicy. Teraz jestem w ósmym tygodniu ciąży i powoli zapominam o stresie, choć nie kończy się on w momencie zobaczenia dwóch niebieskich pasków na teście. Ciążę trzeba cały czas monitorować i podtrzymywać. Ale czuję się świetnie - opowiada z uśmiechem przyszła mama.
Dojrzewają w probówce
Nowa technika ma też wady. Jest przede wszystkim mniej skuteczna niż klasyczne in vitro. Skuteczność metod tradycyjnych osiąga 30-40 proc. W metodzie dojrzewających jajeczek jest o blisko 10 proc. niższa. - Ale już widzimy, że to m.in. kwestia wprawy - mówi dr Kozioł. - Im więcej takich zabiegów będziemy wykonywać, tym częściej zakończą się one sukcesem. Tutaj ogromną rolę odgrywa doświadczenie lekarza. Oczywiście doskonale znamy technikę, ale jak we wszystkim trzeba praktyki - dodaje.
Pobieranie niedojrzałych komórek jest też trudniejsze technicznie - jajeczka są znacznie mniejsze niż dojrzałe komórki, są też bardziej wrażliwe. Przed zabiegiem pobrania kobiecie podaje się przez trzy dni niewielkie dawki hormonów, by trochę rozruszać śpiące jajeczka. Co dzieje się z nimi potem? W błyskawicznym tempie jednego do dwóch dni dojrzewają pod wpływem różnych substancji skrupulatnie dodawanych przez lekarzy. Całość trwa około pięciu dni - to absolutnie ekspresowe tempo w porównaniu z sześcioma tygodniami przygotowań przed klasycznym in vitro.
- Rozwój tej metody to ogromna szansa dla wielu kobiet - podsumowuje dr Kozioł. Niedojrzałe komórki jajowe łatwiej się mrożą niż dojrzałe jajeczka. Jeśli uda się naukowcom bezpiecznie je zamrozić i rozmrozić, a potem z sukcesem zapłodnić, otworzy to drogę do banków komórek jajowych, gdzie zamrożone jajeczka będą czekały na swój moment, gdy kobieta, która teraz nie może mieć dzieci (np. przechodzi wyniszczającą chemioterapię czy musi mieć usunięte jajniki), będzie gotowa zostać mamą.
Co o tym myślicie ?
Oczywiście jak najbardziej ZAAAA !
Skoro nie można normalnie zajść w ciąże to dlaczego nie spróbować tej metody ?
I jestem pewna że gdybym to ja chciała mieć tak bardzo,bardzo,bardzo .... dzidziusia to na pewno bym sie zdecydowała i kasa nie grała by roli :)
Ja bym sie nie zdecydowała na tą metodę, ale nie mam nic przeciwko, myslę, że gdybym miała problemy zastanowiłabym sie nad adopcją, wiem, że nie było by to tak do końca moje dziecko, ale warto pomagać:)
Agatka tu się z Tobą zgodzę ;) Nie jestem przeciw takiemu zapłodnieniu - ale również wybrałabym adopcję - ... tyle kochanych opuszczonych dzieciątek czeka tylko na to by ktoś je pokochał ...
Ja też myślałem o adopcji a nie in vitro, szkoda tylko że w Polsce trwa tak skomplikowana procedura do adopcji. Niektóre małżeństwa czekają na dziecko 2-10 lat i w końcu je maja, niektórzy się o to modlą i też mają. Nie wiem jak takie dziecko bedzie potem odczuwało i czy będzie zdrowe gdy "wyprodukowano" je w szkle. Może ktoś zna takie dzieci jak sie one czuja jak żyją?? Pozatym te skutki uboczne w sensie zabitych dodatkowych embrionów nie za bardzo mi osobiście odpowiada. Bo to śmierć innych za życie jednego
Czy są jakieś konsekwencje zdrowotne dla kobiet, które poddały się zabiegom zapłodnienia in vitro?
- Zapłodnienie pozaustrojowe łączy się z koniecznością pobrania komórek jajowych przy pomocy nakłucia jajników, przedtem trzeba doprowadzić się do owulacji przy pomocy leków hormonalnych. To powoduje czasami nadmierne pobudzenie jajników (hiperstymulację). Objawia się to najczęściej bólami brzucha, czasem pojawia się płyn w jamach ciała, co oznacza ciężkie powikłanie.
Czy dla dziecka poczętego w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego nie ma żadnych konsekwencji?
- Ostatnio w piśmiennictwie medycznym podnosi się problem możliwych, nieznanych obecnie czy tylko podejrzewanych, odległych następstw rozwoju zarodka w bardzo wczesnej fazie życia w nienaturalnych warunkach. Zarodek ma bardzo duży potencjał rozwojowy, jednak nie można wykluczyć, że nawet niewielkie różnice tego środowiska w porównaniu z naturalnym środowiskiem wewnątrz jajowodu mogą w przyszłości niekorzystnie wpływać na rozwój człowieka.
jestem za in vitro... jednk osobiście jak większośc dziewczyn tutaj bym się nie zdecydowała... wolałabym zaadoptować maluszka... ;]
Kiedyś oglądałam taki program o dzieciach w domu dziecka .. aż łezka mi się zakręciła w oczku takie kruszynki maleńkie tylko patrzą by ktoś je przygarnął i pokochał .. maja taką nadzieje w maleńkich oczętach .. aż żal ..
ja jestem zapłodnieniem in vitro
marzetrix o proszę .. a możesz nam napisać coś więcej na ten temat ?
Jestem za, ponieważ jeżeli para chce mieć koniecznie dziecko, a nie może się go "dorobić", to taki zabieg jest w tym przypadku bardzo pomocny. :)